środa, 27 lipca 2011

Marzenia się spełniają


Każdy z nas ma inne podejście do marzeń. Ja na przykład dzielę je na realizowalne i takie, które są mało prawdopodobne by się ziściły. W dzieciństwie z dużym zainteresowaniem oglądałem programy telewizyjne pokazujące najodleglejsze zakątki Ziemi i chętnie słuchałem opowieści znanych podróżników. W ten oto sposób kształtowała sie moja mniej lub bardziej uświadomiona lista miejsc i rzeczy, które chciałbym zobaczyć lub odwiedzić. Wszystkie one trafiały na moją listę marzeń. Początkowo większość moich marzeń wydawała sie raczej niemożliwa do zrealizowania. Na szczęście jednak z biegiem czasu i nabierania doświadczenia zrozumiałem, że marzenia są po to by do nich zmierzać a nie po to tylko by były powodem do rozmyślań i zadumy.
Gdy w końcu zrealizowałem pierwsze z nich, czyli podróż koleją Transsyberyjską do Chin i zobaczyłem na własne oczy Chiński Mur oraz plac Tiananmen wiedziałem, że wcześniej czy później uda mi się zrealizować całą resztę. Wszystko jest jedynie zależne od stanu determinacji i ukierunkowania na dany cel, jaki sobie założymy. Moim celem jest realizowanie marzeń, szczególnie tych podróżniczych.
Gdy w kwietniu postanowiliśmy wyjechać znów do Azji wiedziałem, że moim celem nr 1 w podróży po Indonezji będą słynne smoki z Komodo. Ileż to razy widziałem je w telewizji.
                                Zachód Słońca nad atolem przy Komodo

Z każdym razem miałem świadomość, że przecież żyją one gdzieś na odległej wyspie prawie na końcu świata. A jednak udało się i nie było wcale takie znów trudne, hmm nawet nie takie znów kosztowne jak by się mogło wydawać.
W ten o to sposób Warany z Komodo i Rinca dołączyły do mojej listy zrealizowanych marzeń.
Lista ta jednak jest długa i na pewno szybko się jeszcze nie skończy, a przecież wszyscy wiemy, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, a ja przecież cały czas czuję sie głodny...
Smoki z Komodo w TV wyglądają na większe i bardziej agresywne niż te, które udało nam sie zobaczyć, ale przecież po to jest telewizja by pokazywać nam tak obrazy by zapadły mocną w pamięć i wywoływały odpowiednie emocje. Nam emocji przy spotkaniu z tymi największymi jaszczurami, jakie chodzą po Ziemi nie brakowało. Szczególnie, gdy udało nam się stanąć oko w oko z takimi naprawdę dzikimi, żyjącymi z dala od ludzkich domostw wewnątrz wyspy.
Rinca i Komodo to również zapierające dech w piersiach widoki oraz krystalicznie czysta woda otaczająca te wyspy kipiąca od życia morskiego. Podczas naszej dwu dniowej wycieczki mieliśmy okazję to wszystko zobaczyć na własne oczy podczas kilku snurklowań a zwieńczeniem tej obserwacji życia morskiego było pływanie w towarzystwie największych płaszczek, czyli Mant. Ich majestatyczny taniec ponad dnem morskim podczas odławiania planktonu był urzekający i gdyby nie silny prąd morski oraz chłód wody można by tak obserwować je w nieskończoność...
Wycieczka na Rinca i Komodo to bez wątpliwości nasz "gwóźdź programu" tej podróży.

Zdjęcia z Rinca i Komodo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz