środa, 27 lipca 2011

Podrożnicza porażka


Podróżujemy by się cieszyć odmiennością i uciec od codziennej rutyny i powtarzalnych czynności. Zmieniające się krajobrazy i miejsca podczas pokonywanych kilometrów sprawiają podróżnikowi przyjemność a niekiedy gdy są wyjatkowo urokliwe zapadają w pamięć, stając się wspomnieniami z podróży do ktorych chętnie sie wraca w późniejszym czasie. Ja też tak mam i wiele miejsc w których byłem zapadło mi mocno w pamięci.
Niestety czasem też się zdarza że popełniamy jakieś błędy podczas podroży ktore skutkują zniechęceniem a czasm wręcz czystą złością na samego siebie za brak rozsądku czy dobrego planowania.
Tak też się stało i obecnie. Mieliśmy podczas tego wyjazdu uniknąć błędu z wyjazdu na Filipiny i tym razem spędzić koło 10 dni na pięknej plaży....
No właśnie mieliśmy. Na pewno już tak się nie stanie!! Z powodu braku wiedzy oraz pewnej dozy naiwności że się jakoś uda zmarnowaliśmy trzy dni i trochę pieniędzy właściwie po nic. Zamiast od razu po wycieczce na Rincę i Komodo wrócić z Labuhanbajo na Bali lub Lombok postanowiliśmy jechać dalej na Flores by poleżeć na mniej uczęszczanej plaży oraz mieć pod ręką lokalnych alkohol czyli arak.
Niestety informacje w starszej wersji przewodnika LP po Indonezji były niewystarczająco precyzyjne w tak ważnej dla nas kwestii jak kolor pisku na plażach w okolicach Maumere. Dopiero w drodze z Ende do Maumere ze zdziwieniem przeczytałem w pożyczonym od Czechów najnowszym przewodniku że plaże w okolicach Maumere są czarne! Jeszcze wtedy nie było tragedii bo zatrzymaliśmy się w Moni żeby zobaczyć następnego dnia wulkan Kelimutu oraz jego trzy rożnobarwne jeziora. Wstaliśmy więc nazajutrz skoro świt i zobaczyliśmy co mieliśmy zobaczyć.
I tu popełniliśmy kolejny błąd który obecnie kosztuje nas trzy zmarnowane dni po nic oraz kasę którą mogli byśmy wykorzystać na trzy dni zakwaterowania oraz wyżywienia na jakiejś ładnej plaży. A tak tkwimy w Ende i czekamy całą noc tylko po to by jutro znów spędzić 10h w ciasnych autobusach na zapylonych górskich drogach z milinami zakrętów tylko po to by znów znaleźć się w Labuhanbajo i czekać do następnego dnia na prom który odpływa tylko raz dziennie i to o 0630.

Zdjęcia z Kelimutu
Więcej zdjęć z Kelimutu

3 komentarze:

  1. Piękne foty, znowu coś smacznego do żarcia widzę :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Link do tekstu nie działa- otwiera się poprzedni tekst :( Pat.

    OdpowiedzUsuń
  3. już poprawione, sorki, to nie moja wina...

    OdpowiedzUsuń