piątek, 15 lipca 2011

Zadyma w cieniu Petronas Twin Towers


Z Hat Yai pojechalismy klimatyzowanym VIP Busem jak na bialasow przystalo do Kuala Lumpur. No i tyle by bylo naszego komfortu...
Zupelnie nieswiadomi tego co nasz czeka wysiedlismy pozna noca tj. kolo 0330 z autobusu w Kuala Lumpur jak nam sie wydawalo gdzies w okolicach China Tow gdyz tak to zazwyczaj bywa. Niestety tym razem tak nie bylo. Szybko zreszta sie zorientowalismy ze tak naprawde jestesmy w czarnej d...ie. Na domiar zlego nikt nic nie wie i nie gada za bardzo w zrozumialym jezyku. No coz nie raz tak bywalo i jakos sie udawalo lecz nie tym razem. Pobiezny obchod okolicy niczego nie wniosl do naszego marnego polozenia. Ze strzepow informacji od miejscowych i coraz wiekszej grupy tak samo zdezorientowanych przyjezdnych wylonil sie pelen obraz marnosci naszej sytuacji. Otoz okazalo sie ze na ten dzien opozycja zaplanowala wielka manifestacje w centrum KL i wladze postanowily dla bezpieczenstwa mieszkancow itp. zamknac cale centrum oraz wstrzymac praktycznie caly ruch autobusow w KL oraz polowy metra. Pozostao mam jedynie czekanie na cod co wykluczylismy, wziecie taksowki co bylo by nie do przyjecia ze wzgledow finansowych, wiec wybralismy najbardziej szalona ale za razem najtansza opcje czyli doatrcie do centrum KL na piechote. Oczywiscie powyzszy pomysl byl by nie do zrealizowania gdyby nie pomoc dwoch sympatycznych Koreanek ktore mialy ze soba Ipoda i GPS dzieki czemu zlokalizowalismy sie na mapie i ruszylismy w 4km marsz pod prad autostrada tudziez droga szybkiego ruchu 20 cm poboczem z bagazami na plecach...
Ostatecznie po prawie 1,5h dotarlismy do najblizeszej stacji metra skad juz bez wiekszych problemow dotarlismy do China Town.
W toku poszukiwania naclegu natrafilismy na takie " kwiatki" jak zarobaczone lozko z zywym inwentarzem czmychajacym na nasz widok w cenie tylko 35pln, tudziez, oplute i skopane sciany plus dziura w podlodze jako WC za ta sama cena jak i full wypas hotel a AC za 150pln. Na szczescie po 2h poszukiwan i obejsciu calego kwartalu znalezlismy miejsce w hotel (sic)! za 70 ringitow z AC i ciepla woda, tuz pod nosem (prawo Marphyego?).
Wreszcie pierwszy cieply prysznic po 12 dniach podrozy. Szykujemy sie do wyjscia na miasto zeby cos zjesc. W tym czasie zaczela sie juz manifestacja wiec wszyscy turysci oraz miejscowi uzbrojeni w aparaty, telefony i kamery wylegli tlumine uwieczniac zadyme manifestantow z policja. Na szczescie udalo nam sie zjesc i wrocic w calosci do hotelu. Po chwili rozpetala sie burza ktora nieco ostudziala zapaly manifestantow jednoczesnie uziemiajac nas w hotelu na 1,5h. Gdy deszcz ustal postanowilismy wyjsc lecz tym razem zamiast opozycji dostalo sie turystom i jednoczesnie nam i to calkiem ostro bo gazem lazawiacym ktory zostal rozpylony w calej okolicy. Z piekacymi twarzami i oczami szybko ewakuowalismy sie do pokoju zeby splukac gaz pod zimna woda i przeczekac zadyme.
Po kolejnej pol godzinie bylo juz na tyle spokojnie ze moglismy zataczajac wielkie kolo by obejsc manifestacje udac sie na zwiedzanie Kuala Lumpur z zaliczeniem obowiazkowych dwoch punktow czyli wiezy telekomunikacyjnej i Petronas Twin Towers.


Zdjecia ze stolicy Malezji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz